Od paru ładnych lat Internauci skarżą się na powszechną praktykę wykorzystywania przez sprzedawców na Allegro zdjęć skopiowanych z ich stron internetowych.
Bardzo często właściciele praw autorskich do zdjęcia sami sprzedają za ich pomocą towary na Allegro. W takim wypadku te nieuczciwe praktyki są dla nich bardziej krzywdzące, gdyż zainwestowali oni w swoją działalność dodatkowy wysiłek i pieniądze, tworząc coś z czego bezprawnie korzysta ich konkurent. Ponadto, często na zdjęciu widnieje jego właściciel, który posiada pewną renomę (np. jest blogerką modową, sportowcem). W takim wypadku wykorzystanie przez osobę trzecią jego zdjęcia może oznaczać nie tylko naruszenie praw autorskich, lecz również dóbr osobistych osoby na nim przedstawionej.
Reakcją autora zdjęcia na odkrycie niecnego postępowania obcego internauty jest zwykle zgłoszenie naruszenia do Allegro, oraz (rzadziej) mail do sprzedawcy z prośbą o zaprzestanie naruszeń.
Skutki takich działań bywają różne. Polityka Allegro jest w tej materii – delikatnie mówiąc – nieprzejrzysta. Z tego powodu jakiś czas temu napisałam do Allegro maila w którym zadałam proste pytania dotyczące ich procedury po zgłoszeniu naruszeń praw autorskich. Większość interesujących mnie kwestii była dla Allegro „trudna do rozstrzygnięcia”. Przede wszystkim chodziło o udowodnienie tego, że zgłaszającemu naruszenie przysługują prawa autorskie. W konsekwencji braku konkretnej polityki Allegro, można starać się zabezpieczyć przed kradzieżą zdjęć poprzez ich oznaczenie – znakiem wodnym, lub podpisem. Nie wyeliminuje to całkowicie zagrożenia, bo istnieje możliwość usunięcia oznaczeń ze zdjęcia, ale z pewnością je ograniczy.
Po zaobserwowaniu własnego zdjęcia reklamującego cudzy produkt, wiele osób zaczyna zadawać sobie pytanie co tak właściwie jest naruszeniem moich praw autorskich? – jest nim wykorzystanie waszego zdjęcia bez waszej zgody (poza tzw. dozwolonym użytkiem osobistym i publicznym). Nie ma przy tym znaczenia, czy korzystający obciął zdjęcie, czy też je wykadrował. Nie można również dać się zbyć argumentom o tym, że np. zdjęcie sukienki to nie utwór. Przy ustalaniu, czy dane dzieło jest utworem nie mają znaczenia jego walory estetyczne, oryginalność, czy innowacyjność. Jeżeli za utwory zostały ostatnio uznane zdjęcia pokoi na wynajem, umieszczane na Gumtree, to mogą być nim również zdjęcia przedmiotów wystawianych na sprzedaż za pośrednictwem Allegro. Zupełnie bezpodstawne jest również tłumaczenie, typu: jeśli coś się umieszcza w Internecie, to oznacza to automatyczną zgodę na tego kopiowanie. Nic bardziej błędnego. Wyszukiwarka Google ma oczywiście opcję wyszukiwania „Grafika”, która umożliwia znalezienie wielu obrazów odpowiadających danemu hasłu, lecz nie oznacza to, że do wyników wyszukiwania nie przysługują nikomu prawa autorskie.
Jak w prosty sposób sprawdzić, czy nasze zdjęcie nie zostało skradzione?
Poprzez wyszukiwarkę Google z opcją „wyszukiwanie obrazem”. Pozwala ona na sprawdzenie, czy dany obrazek „wisi” już na jakiejś stronie www, a jeśli tak, to na jakiej. Czasem wymaga zainstalowania dodatkowego (darmowego) rozszerzenia dla przeglądarki internetowej. W razie trudności technicznych, szczegóły zostały opisane pod tym linkiem: https://support.google.com/websearch/answer/1325808?hl=pl
|
Po tym, jak stwierdziliśmy naruszenie, najlepiej szybko zrobić screen shoot’a stronie na której wisi po to, by potem nie było utrudnień z jego udowodnieniem. Następnie (poza zawiadomieniem Allegro), powinniśmy wysłać wiadomość sprzedawcy, który korzysta z naszych zdjęć. W wiadomości możecie od razu podnieść wybrane roszczenia przysługujące Wam z tytułu naruszeń (roszczenia przysługujące właścicielowi praw autorskich w razie ich naruszenia opisałam już w artykule Ile razy złamałeś prawo na Facebooku?). W przypadku działalności prowadzonej za pośrednictwem Allegro, z uwagi na potrzebę szybkiego reagowania, najbardziej praktyczne wydaje się podniesienie roszczeń:
Po pierwszym mailu wysłanym do sprzedawcy korzystającego z Waszego zdjęcia, może on usunąć je ze swoich aukcji i urwać kontakt, bądź też odmówić wypłaty żądanej kwoty. W tym miejscu może pojawić się następny problem w drodze do wyegzekwowania swoich praw, w postaci zidentyfikowania nieuczciwego delikwenta. Nie wszyscy sprzedawcy na Allegro używają prawdziwych imion i nazwisk. Można próbować je zdobyć poprzez symulowanie dokonania zakupu, starać się wydobyć je od Allegro, lub też złożyć wniosek o udostępnienie jego danych do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Zarówno w piśmie do Allegro, jak również we wniosku do GIODO, należy uczynić zadość art. 23 ust. 1 pkt 5 ustawy o ochronie danych osobowych, określając zakres żądanych danych oraz podając informacje umożliwiające wyszukanie tych danych (konkretny adres internetowy, nazwę profilu) a także wiarygodnie uzasadnić potrzebę uzyskania danych, które są konieczne do podjęcia kroków mających na celu ochronę Waszych praw autorskich poprzez skierowanie odpowiedniego roszczenia na drogę postępowania cywilnego (w postępowaniu cywilnym konieczne jest wskazanie danych osobowych pozwanego).
Reasumując, Drodzy Internauci, nie bójcie się walczyć o swoje prawa i nie bagatelizujcie ich naruszeń tylko z tego powodu, że są one powszechne i mało kto zwraca na nie uwagę.